
Porcja słońca w dniu ślubu Iwony i Pawła wystarczyłaby do roztopienia lodowców Arktyki. A gdy do tego dodamy ciepły uśmiech Iwonki i gorącą atmosferę na parkiecie, to myślę, że zima mogłaby w ogóle nie wrócić. Tropikalny powiew miłości wciąż unosi się w powietrzu.
Ślub jest najważniejszy. Za każdym razem, gdy uczestniczę w tym wydarzeniu mam poczucie, że dzieje się coś absolutnie wyjątkowego. To specjalnie dla miłości dwojga, odświętnie ubrani goście przybywają z najdalszych zakątków. To też często spotkania po latach. Czasem przypadkiem słyszałam głosy rodziny: "jak to dobrze, że mamy możliwość się tutaj spotkać". Fotografowałam i widziałam śluby w remizach, stodołach, pięknych salach czy pałacach. Łączy je jedno - miłość ludzi i wyjątkowość relacji między nimi.
Wzruszam się w myślach, gdy wspominam dzień ślubu Iwony i Pawła. Wiem jak bardzo na niego czekali. I tak wiele sprzyjało im w tym dniu, jakby chciało zrekompensować cierpliwość. Ciepły uśmiech Iwonki, jakim obdarzała przede wszystkim Pawła, ale też wszystkich wokoło pozostanie jednym z głównych obrazów tego dnia w mojej głowie. Jak również to, że Iwona dla Pawła jest ewidentnym oczkiem w głowie. A słowo "kocham" zadziałało bardziej na moje myśli niż przeważnie spotykane tradycyjne "love". Każdy mógł pomyśleć w sercu o tym, kogo obdarza miłością.
Iwonko, Pawle - dziękuję!

























Share this story